Ser żółty, a laktoza?

Sery żółte mają laktozę?

Często osoby, które nie tolerują laktozy, zadają sobie pytanie, czy mogą spożywać sery żółte. Okazuje się, że większość dojrzałych serów żółtych, takich jak gouda, cheddar czy parmezan, zawiera jedynie śladowe ilości laktozy lub wręcz nie ma jej wcale. To dlatego, że w procesie dojrzewania serów laktoza jest niemal całkowicie rozkładana przez bakterie fermentacyjne.

W praktyce oznacza to, że osoby z nietolerancją laktozy zazwyczaj mogą spożywać sery żółte bez obaw o nieprzyjemne dolegliwości żołądkowe. Warto jednak pamiętać, że każdy organizm reaguje indywidualnie, więc jeśli masz wątpliwości, warto zacząć od małych porcji.

Podsumowując, sery żółte mogą być bezpiecznym wyborem dla osób z nietolerancją laktozy, ale zawsze warto obserwować reakcje organizmu.

Dlaczego warto jeść warzywa? 8 powodów, dla których nie powinno ich zabraknąć w Twojej diecie

W swojej pracy jako trener personalny często spotykam się z pytaniami o szczegóły diety – w tym, czy i jak dokładnie ważyć warzywa. Moje podejście opiera się na elastyczności. Zamiast narzucać konkretne rodzaje warzyw, sporządzam listę niskokalorycznych opcji, pozostawiając pełną swobodę wyboru. Chcę, aby osoby na diecie czerpały przyjemność z różnorodności i mogły urozmaicać swoje posiłki każdego dnia. Ustalona dzienna gramatura – na przykład 500 gram – powinna być szanowana, ale nie ma konieczności skrupulatnego ważenia każdej sztuki pomidora czy plasterka papryki.

Dlaczego nie warto liczyć każdej kalorii z warzyw?

Każde warzywo ma inną kaloryczność – jedno może mieć 20 kcal na 100 g, inne 30 kcal, ale przy spożyciu 500-750 g dziennie różnice te wynoszą jedynie około 50-100 kcal. W skali dnia jest to praktycznie nieistotne, zwłaszcza gdy wziąć pod uwagę inne czynniki, takie jak aktywność fizyczna. Jeśli jednego dnia zrobiłeś/aś 13 tysięcy kroków zamiast 8 tysięcy, czy naprawdę dokładasz wtedy pół kromki chleba, żeby nadrobić spalone kalorie? Często skupiamy się na mało istotnych detalach, zapominając o tym, co najważniejsze – czyli o ogólnym bilansie kalorycznym oraz o korzyściach płynących z jedzenia warzyw.

Rotacja produktów kluczem do zdrowia

Jestem zwolennikiem różnorodności w diecie. Stosowanie się do ograniczonej listy produktów może prowadzić do niedoborów witamin i minerałów, co z czasem może wywołać problemy zdrowotne. Z kolei rotowanie warzyw zapobiega monotoni i dostarcza organizmowi pełnej gamy składników odżywczych, które są niezbędne dla prawidłowego funkcjonowania.

Warzywa na diecie redukcyjnej

Jednym z częstych problemów podczas diety redukcyjnej jest uczucie głodu. Moim sprawdzonym sposobem na ten problem jest zwiększenie podaży warzyw. Mają one niską kaloryczność, a jednocześnie zapewniają uczucie sytości, co sprawia, że łatwiej jest utrzymać dietę bez ciągłego odczuwania głodu.

Naturalne wsparcie zdrowia – apteka z natury

Warzywa to nie tylko wsparcie dla sylwetki, ale także dla zdrowia. Warto pamiętać o starych, sprawdzonych sposobach, takich jak czosnek na przeziębienie czy syrop z cebuli. Te naturalne „leki” naszych babć mają potwierdzoną skuteczność i są doskonałym uzupełnieniem diety, zwłaszcza w okresie jesienno-zimowym.

8 najważniejszych powodów, dla których warto jeść warzywa:

  1. Niska wartość energetyczna przy wysokiej gęstości odżywczej – warzywa są bogate w składniki budulcowe i regulujące.
  2. Bomba witamin i minerałów oraz solidne źródło błonnika pokarmowego.
  3. Obniżenie poziomu cholesterolu – błonnik zawarty w warzywach ogranicza wchłanianie cholesterolu z pożywienia.
  4. Właściwości przeciwnowotworowe – antyoksydanty, polifenole i inne związki zawarte w warzywach wspierają ochronę przed nowotworami.
  5. Niska kaloryczność – warzywa pomagają zaspokoić głód przy minimalnym wpływie na bilans kaloryczny (np. 100 g pomidora to tylko 19 kcal).
  6. Źródło probiotyków i prebiotyków – kiszone ogórki, kapusta oraz czosnek, cebula, por i inne rośliny strączkowe to doskonałe wsparcie dla mikrobioty jelitowej.
  7. Usuwanie wolnych rodników z organizmu.
  8. Świetna alternatywa dla niezdrowych przekąsek.

Podsumowując, nie musimy skrupulatnie ważyć każdego plasterka pomidora, ale warto pamiętać o regularnym spożywaniu warzyw, które wspierają nasze zdrowie i pomagają w utrzymaniu szczupłej sylwetki.

Skrobia oporna – węglowodany bez kcal? Sposób na ograniczenie przyswajania węglowodanów.

Skrobia oporna – ktoś coś słyszał? Ktoś coś wie? ☺

Nie zdziwię się jak po przeczytaniu tej krótkiej notki na redukcji zaczniecie jeść zimny ryż, makaron, ziemniaki i to jeszcze wyjęte prosto z lodówki 😀

To typ skrobi i jej produktów, który nie jest wchłaniany w jelicie cienkim zdrowego człowieka. W niezmienionej formie przechodzi do jelita grubego, gdzie podlega fermentacji przez bakterie mlekowe Bifidobacterium i Lactobacillus (podstawa zdrowej mikroflory jelit człowieka). Skrobia oporna jest probiotykiem – czyli pożywką dla mikrobiomu jelitowego. Krótko mówiąc nie dostarcza nam energii… Dziwne prawda?

To co ciepły ryż ma więcej kcal niż zimny? Tak dokładnie jest.

Pokarmy skrobiowe najlepiej trawimy zaraz po ugotowaniu, dostarczają nam wtedy najwięcej energii (kcal).

Spożycie skrobi opornej niesie ze sobą wiele korzyści, przede wszystkim:

  • Poprawa wrażliwości na insulinę.
  • Zwiększone wchłanianie wapnia i magnezu.
  • Niższy poziom cukru we krwi, cholesterolu.
  • Korzystny wpływ na jelito grube, zmniejszono ryzyko zachorowania na raka jelita grubego.

Zawartość skrobi opornej w 100 g  przykładowych produktów w zależności od temperatury spożycia. Im zimniejsza tym więcej skrobi opornej.

banan średniej wielkości (mało dojrzały): aż 4,7 g skrobi opornej!
chleb, przeciętnie: 1 – 2 g
płatki zbożowe: 0 – 6,2 g
zboża pełnoziarniste, ryż, kukurydza: 0,3 – 2,1 g
ziemniaki: 0,1 – 1,8
nasiona strączkowe: 1,2 – 4,0

Jako ciekawostkę dodam, że jak ugotujecie ryż z łyżeczką oleju kokosowego, schłodzicie w lodówce przez 12 h to będzie mieć dużo mniej kcal, ponieważ tłuszcz zmienia strukturę ziaren skrobiowych i uniemożliwia dostanie się enzymom trawiennym, które rozkładają skrobię do form mniej złożonych (glukozy).

Zapraszam do współpracy. Diety i treningi personalne dopasowane do Twoich możliwości. Skontaktuj się ze mną. 

Dlaczego sól to „biała śmierć”? Właściwości i rola soli w diecie.

Dlaczego wiele osób unika soli? Sól i sód owiany jest wieloma niejasnościami, co za tym idzie pojawia się często pytanie o to czy ją jeść czy nie? Czy sól to „biała śmierć”, czy niezbędny element diety, który pozytywnie wpływa na funkcjonowanie naszego organizmu?

Zacznijmy od podstaw. Czym jest NaCL? NaCL to nieorganiczny związek chemiczny, dostarczający do naszego organizmu: sód, chlor i jod (z uwagi na wzbogacanie soli w jod). Organizm człowieka w ok. 70% składa się z cieczy, która zawiera sól – jest więc ona niezbędnym elementem naszego organizmu. Regulacja gospodarki wodnej oraz kwasowo-zasadowej, wraz z potasem tworzy tzw. pompę sodowo-potasową, która kontroluje objętość komórki.

Czynnikiem istotnie zwiększającym zapotrzebowanie na sód jest wysiłek fizyczny. Pierwiastek ten tracony jest bowiem obficie wraz z potem podczas aktywności sportowej.
Osoby aktywne często ograniczają sód powodując niedobory.

Jeśli jesteś sportowcem – Twoje zapotrzebowanie na sól zwiększa się o 100-200-300%! Wszystko zależy od tempa pocenia się, w każdym litrze potu tracimy około 2-4 gramów soli!
Nie ma zapotrzebowania na sól, jest natomiast zapotrzebowanie na sód jako składnika niezbędnego do prawidłowego funkcjonowania organizmu człowieka.
Ja na redukcji dziennie muszę spożywać czasami 10-15 g i nie mam nadciśnienia, nie mam wody podskórnej, a gdy spożywam mniej, to zmagam się wtedy z duzą ilością skurczy!

Organizm jest tak inteligentny, że gdy brakuje nam sodu to zwiększy nam się ochota na pokarmy słone – tzw. autoregulacja!

Sól czy sód?
Dla celów znakowania żywności ustalono tzw. równoważnik soli, przyjmując, że 1 g sodu odpowiada około 2,5 g soli. Stąd zawartość soli w produkcie można łatwo obliczyć według wzoru:
sól (g) = sód (g) x 2,5

Dzienne zapotrzebowanie na sód to ok. 1500-2000 mg dla przeciętnej osoby.

Co dzieje się gdy mam niedobór soli? Stan stresowy dla organizmu = zatrzymanie wody. Sporo soli, sporo ruchu? Nadmiar wydalany z moczem.

Negatywne skutki nadmiernego spożycia soli

  • nadciśnienie tętnicze (zawały serca, wylewy)
  • nadmiar podaży soli powoduje zwiększenie pobrania i zatrzymywania wody w organizmie (prawidłowa czynność nerek powoduje wydalanie nadmiaru tego składnika, natomiast w przypadku upośledzonej ich funkcji może nastąpić ich obrzęk)

Pozytywny wpływ spożycia niewielkich ilości soli

  • utrzymywanie równowagi kwasowo-zasadowej
  • regulacja gospodarki wodnej organizmu
  • bierze udział w przewodzeniu impulsów nerwowych i pomaga kontrolować skurcze mięśni
  • uczestniczy w transporcie składników odżywczych do komórek organizmu.

Niedobór sodu powoduje skurcze i zmniejsza zdolności wysiłkowe.

Do czego dochodzi podczas długotrwałego niedoboru sodu?

Długotrwały niedobór sodu (hipotermia) zawartego w soli, może spowodować obrzęk mózgu, zaburzenia oddychania, a finalnie śmierć. Niedobory sodu na tle żywieniowym spotykamy bardzo rzadko, gdyż jest on obecny w żywności, jednak główną przyczyną jego niedoboru są stany chorobowe, takie jak: rozległe oparzenia, wymioty, biegunki. Do jego niedoboru może dojść także przez nadmierną, długą aktywność fizyczną (pocenie się) oraz z powodu przedawkowania leków moczopędnych.

Krótko mówiąc sól jest niezbędna do życia, jednak musimy zwrócić uwagę na odpowiednią ilość spożycia.

Zamów zbilansowaną dietę i treningi personalne. Skontaktuj się ze mną. 

Kiszonki – cenne źródło probiotyków – Bigos bez kiszonej? To nie bigos!

Każdy z Was kojarzy wielkie drewniane beczki wypełnione kapustą! Nie jeden raz wyjadało się prosto z woreczka w drodze powrotnej do domu 🙂

Kiszenie to jedna z najstarszych metod utrwalania żywności, pozwalająca zachować wartości odżywcze, ale także nadać produktom całkiem nowe cechy sensoryczne i właściwości! Proces kiszenia polega na fermentacji z udziałem bakterii mlekowych – cukry obecne w komórkach warzyw i owoców rozkładają się na kwas mlekowy.

Skupmy się na prozdrowotnych właściwościach kiszonek:

  • Smaczny, a zarazem świetny probiotyk – kwas mlekowy pozwala utrzymać równowagę flory bakteryjnej w jelitach, co sprzyja na prawidłowe trawienie i wchłanianie substancji odżywczych.
  • Zdrowe jelita – prawidłowe funkcjonowanie układu odpornościowego.
  • Źródło witaminy C.
  • Bakterie znajdujące się w kiszonkach pomagają w usuwaniu szkodliwych produktów przemiany materii itp.

Ukisić w zasadzie możemy wszystko! Świetnie nadaje się: kapusta, ogórki, kalafiory, buraki, cebula, czosnek, biała rzodkiew, botwinka, fasolka, szparagowa, bakłażany, papryka. Kisimy również owoce np. cytryny, wiśnie i śliwki!

Ciekawe czy ktoś z was jadł kiszoną cytrynę albo śliwkę?!

W dietach, które ustalam moim podopiecznym znajduje się duża ilość kiszonek – to Ty wybierasz, które chcesz jeść i które lubisz! Zapraszam do współpracy!

Alkohol a trening – jak alkohol wpływa na zdolności wysiłkowe i dietę?

Wiele osób trenujących na siłowni krytycznie podchodzi do spożywania alkoholu. Nie mówimy tutaj o regularnym piciu, tylko okazjonalnej konsumpcji, np. wesele najbliższego przyjaciela czy narodziny dziecka, a nie urodziny Ani, Kasi, imieniny Pawła, Tomka czy Andrzeja – ani moje ani twoje 😀 Gdzie okazjonalne spożycie, zamienia się w cotygodniowe libacje alkoholowe!

Jeśli przygotowujesz się do zawodów, to zrozumiałe, jednak jeśli ćwiczysz regularnie lub uprawiamy sport dla relaksu, dla poprawy koncentracji czy jesteśmy po prostu na zdrowej diecie, to eliminowanie alkoholu metodą zero jedynkową, nie jest najlepszym podejciem. Uwierz mi, że jednodniowe odstępstwo gdy kilkadziesiąt dni angażujesz się na maxa krzywdy jeszcze nikomu nie zrobiło, a czasami wypoczynek dla głowy pozwoli wejść na jeszcze wyższe obroty! 🙂

Alkohol nie może być magazynowany przez nasz organizm, stąd kalorie pochodzące z alkoholu nazywamy pustymi kaloriami – są metabolizowane na dzień dobry! 1 g alkoholu zawiera 7 kcal, sporo prawda? Nikt nie pije przecież 5 gram 😀 (500ml czystej wódki to aż 1155 kcal!) 
Alkohol jest metabolizowany jako pierwszy, następnie glukoza, tłuszcze i białka! Wniosek jest prosty – organizm najpierw zajmuje się kaloriami z alkoholu, następnie z pożywienia, co zwiększa ryzyko odkładania tkanki tłuszczowej! Pijesz, dużo jesz i robi nam się combo energetyczne! Niestety wielu osobom alkohol nasila apetyt i wtedy objadają się aż miło, czasami nie pamiętając na drugi dzień co zjedli. Kilka drinków z colą zero raz na jakiś czas nikomu nie zaszkodzi, byle nie było to weekendowe picie i objadanie.

Uważajcie na alkohol w trakcie skrajnej redukcji, nie chodzi tutaj o aspekty sylwetkowe, a o fakt, że wasze ciało jest wymęczone i bardziej podatne na negatywne skutki jego działania.

W przypadku treningu i wydajności umiarkowane spożycie alkoholu od czasu do czasu nie wpływa na zwiększenie mikrourazów mięśni oraz spadek siły. Oczywiście nie mówię tu o spożywaniu alkoholu jako przedtreningówki!

Podsumowując! Alkohol nie jest sprzymierzeńcem w drodze do wymarzonej sylwetki, lecz wszystko jest dla ludzi byle z umiarem.

Marzysz o tym aby osiągnąć wymarzoną sylwetkę, ale nie chcesz też rezygnować, ze wszystkich przyjemności? Porozmawiajmy o Twoim problemie. Ułoże dla Ciebie dietę, która będzie dla Ciebie, a nie Ty dla niej. Skontaktuj się ze mną. 

Kawa najczęściej spożywanym napojem na świecie – czy słusznie?

Kawa jest jednym z najczęściej spożywanych napojów na świecie. Jak wiemy, zawiera ona kofeinę, która ma właściwości pobudzające. Jak wielu ludzi na świecie, tak wiele opinii na temat tego napoju. Przeciwnicy kawy uważają ją za niezdrową natomiast zwolennicy, uważają, że kawa ma korzystne właściwości zdrowotne. Jak jest naprawdę?

Krótko mówiąc kawa palona sklada się z ponad 1000 związków bioaktywynch o możliwościach antynowotworowych, przeciwzapalnych. Oprócz tego kawa działa przeciwutleniająco.

Wg 201 metaanaliz badań obserwacyjnych oraz 17 metaanaliz badań interwencyjnych opublikowanych w BMJ spożycie kawy:
– ogranicza ryzyko rozwoju raka o 18 %,
– ogranicza śmiertelność u 17 % populacji,
– działa prewencyjnie w przypadku chorób metabolicznych, chorób wątroby,
– wykazuje działanie przeciw neurodegeneracyjne.

Naukowcy z Harvard Public School of Heart potwierdzili, że regularne picie kawy zmniejsza wystąpienie cukrzycy typu 2 o 11%.
Zawarta w kawie bomba przeciwutleniaczy zmiata wolne rodniki, które są odpowiedzialne za starzenie się organizmu. Kofeina w kawie i niektórych produktach np. Cola zero – działa na centralny układ nerwowy, co sprzyja poprawie umiejętności skupienia uwagi i znacząco zmniejsza uczucie zmęczenia.

Wiele badań wykazało, że kofeina przyczynia się do opóźnienia zmęczenia, poprawy wytrzymałości mięśni oraz zwiększenia wydajności treningowej. Nie bez przyczyny jest ona często przez nas spożywana w celu dostarczenia dodatkowej porcji powera! W przypadku długotrwałego wysiłku spożycie kawy 15 minut przed sesją treningową wydaje się być optymalne, w przypadku krótkiego treningu ok. 45 min. 

(Lubisz kawę? Moi podopieczni kochają ją w swoich dietach! Zamów dietę redukcyjną)

Tabela zawartości kofeiny w produktach:

Produkt Porcja (ml) Zawartość kofeiny (mg)
Kawa parzona 150  80-135
Kawa z ekspresu 150  64-124
Kawa rozpuszczalna 150  40-108
Herbata parzona 150  9-33
Herbata parzona  150  20-50
Herbata zielona 150  15
Cola zero 330  46
Energy drink, Red Bull 250 80
Pepsi 330 38


Jak to zawsze bywa w spożyciu wszystkiego należy zachować umiar! Tak samo jest w przypadku kawy – nie 15 filiżanek dziennie. Jedna, trzy lub cztery kawki, dla smaku, dla pobudzenia, dla towarzystwa 🙂

Bezpieczne spożycie kofeiny to ok 300-400 mg dziennie dla przeciętnej osoby dorosłej. Dawkę śmiertelną kofeiny ustala się według przelicznika 150 mg kofeiny na 1 kg masy ciała, co dla dorosłego człowieka wynosi średnio aż 60-80 filiżanek kawy- chyba nikt tyle nie wypił na świecie i oczywiście nie zachęcam do tego! 🙂 

 

Bibliografia:
1. Poole R, Kennedy OJ, Roderick P, Fallowfield JA, Hayes PC, Parkes J. Coffee consumption and health: umbrella review of meta-analyses of multiple health outcomes. BMJ. 2017;359:j5024.
2. Ding M, Bhupathiraju SN, Satija A, van Dam RM, Hu FB. Long-term coffee consumption and risk of cardiovascular disease: a systematic review and a dose-response meta-analysis of prospective cohort studies. Circulation. 2014;129:643-659.
3. Ding M, Bhupathiraju SN, Chen M, van Dam RM, Hu FB. Caffeinated and decaffeinated coffee consumption and risk of type 2 diabetes: a systematic review and a dose-response meta-analysis. Diabetes Care. 2014;37:569-86.

14 Najczęstszych błędów na redukcji – czego przestrzegać się w diecie?

Jeśli, któryś z poniższych błędów na diecie redukcyjnej dotyczy Ciebie – to znaczy, że Twoja dieta nie jest dla Ciebie odpowiednia.

14 Najczęstszych błędów na redukcji:

  • Ograniczanie się do kilku produktów, zbyt duża monotonia.
  • Dopuszczanie do niedoborów mikro i makroelementów, witamin poprzez brak wprowadzania różnorodnych produktów.
  • Zbyt mała podaż energetyczna.
  • Za dużo lub za mało białka w diecie.
  • Obniżanie tłuszczy/węglowodanów do poziomu bliskiemu zera – po to są na świecie węglowodany i tłuszcze aby korzystać z nich w umiarkowanych dla nas ilościach 
  • Kopiuj-wklej! Wiele trenerów idzie na tzw. masówkę – brak indywidualnego podejścia do podopiecznego.
  • Ograniczanie wody.
  • Ograniczanie soli do zera.
  • Zbyt małe spożycie warzyw.
  • Unikanie węglowodanów w godzinach wieczornych.
  • Regularne obcinanie kcal i dokładanie cardio.
  • Nadmierna kontrola wagi i centymetrów – pamiętajcie mięśnie rosną- skład ciała się poprawia- waga niekoniecznie musi z tygodnia na tydzień spadać! Bądźcie obiektywni, nie sugerujcie się tylko cyferkami.
  • Największy problem – BRAK KONSEKWENCJI!
  • Nadmierne jedzenie orzechów (100 g to ponad 600 kcal!) – czy zdrowe czy niezdrowe bez deficytu nie ma utraty tkanki tłuszczowej!

Droga na redukcji nigdy nie będzie prosta, będzie kręta, czeka Cię wiele przeszkód – jednak bez odpowiedniej diety nie osiągniesz sukcesu. Skontaktuj się ze mną. Ułożę dla Ciebie dietę na redukcję, która będzie dla Ciebie, a nie Ty dla niej! Masz więcej pytań i chcesz się spotkać? Zapraszam na spotkanie w Poznaniu.

Węglowodany na noc – tylko uważaj bo „podleje”

Spożywanie węglowodanów na noc?! O nie… mój poziom tkanki tłuszczowej już rośnie, rano wstaje – patrzę w lustro i dzieją się złe rzeczy. Zjadłem na noc i cała moja redukcja pójdzie teraz na marne!

Zapotrzebowanie energetyczne w trakcie snu na podtrzymanie podstawowych parametrów życiowych sumarycznie jest takie samo jak w ciągu dnia (w fazie początkowej snu PPM maleje, natomiast w fazie głębokiej przyspiesza co daję nam podobny wynik w ciągu dnia). Jeśli uprawiasz sport regularnie, to w trakcie snu zachodzi regeneracja uszkodzonych tkanek, co wiążę się z możliwością jeszcze większego zapotrzebowania na te cele.
Robisz trening rano? Świetnym sposobem będzie zjedzenie umiarkowanej porcji węglowodanów złożonych dzień przed na noc. Twoje mięsnie będą naładowane glikogenem i gotowe do wysiłku!
Przed snem pożądany jest wysoki poziom serotoniny, która nas wycisza, uspokaja, relaksuje, a dzięki niej powstaje melatonina, która umożliwia nam zasnąć- hormon snu.

Posiłek przed snem z węglowodanami o niskim indeksie glikemicznym zapewnia nam wzrost poziomu tryptofanu, serotoniny oraz melatoniny (obiecuje, że to ostatnie trudne słowa), które przyczyniają się do spokojnego snu, a chyba o to nam chodzi kiedy idziemy spać? 

Pamiętajcie, jeśli całokształt diety będzie zaniedbany, to nie ma znaczenia to czy zjecie węglowodany przed snem czy nie. Musi być zachowany odpowiedni balans, rozkład makroskładników w ciągu całego dnia, zbilansowana podaż kaloryczna. Nie ma czarów. Na każdej redukcji jem WW na noc i śpię jak dziecko. Formę też udaje się zrobić. Najważniejsza jest konsekwencja. Pomogę Ci osiągnąć wymarzony efekt. Napisz i przekonaj się jakie to proste!

Jedzenie WW na noc nie jest musem, wielu moich podopiecznych ich nie spożywa, to zależy od niektórych parametrów. Wszystko dobieramy indywidualnie!

Gdy nasz sen jest za krótki to spowalniają się procesy metaboliczne. Często zauważam, że jeśli mniej śpię mam dużo większe łaknienie, co w przypadku braku konsekwencji, może wiązać się ze spożyciem większej ilości kcal. 

CBD a nowotwory

Nowotwory to cichy zabójca, który każdego roku zbiera ogromną liczbę ofiar. Niestety nie ma na nie skutecznego lekarstwa, dlatego chorzy, bardzo często szukają alternatywnych sposobów na walkę z tym nierównym wrogiem. Czy CBD może stać się rozwiązaniem tego poważnego problemu?

Jak CBD może wpływać na nowotwory?

Konopie stosowane są od dziesięcioleci w leczeniu różnych problemów zdrowotnych, a jak wynika z badań, ich terapeutyczne działanie przeciwzapalne i łagodzące silne przewlekłe bóle pozwala wykorzystać je w wielu chorobach. Osoby cierpiące na nowotwory również zwróciły się ku CBD, który stał się sposobem na załagodzenie nieprzyjemnych objawów choroby.

Czy konopie i kannabinoidy mogą być skutecznym wsparciem leczenia nowotworów?

Jak wynika z licznych badań, działanie CBD może mieć walory przeciwnowotworowe. Kannabinoidy mają wpływ na współpracę cząsteczek receptora CB2 oraz GPR55, a dodatkowo wysokie dawki CBD wykazują walory spowalniające rozrost komórek rakowych. Olejki CBD można kupić w Polsce, np. od producenta MarryBros. Przy niskich dawkach z kolei, pacjenci nie wykazują poprawy, niemniej objawy choroby są wyraźnie łagodzone.

Nieustające badania kannabinoidów sugerują dodatkowo, że połączenie kuracji CBD oraz THC może w niektórych przypadkach przynosić naprawdę wyraźne korzyści, a z badań klinicznych wywnioskować można ogromny wpływ różnych kannabinoidów na raka. Stosowanie CBD może spowodować śmierć komórek nowotworowych (apoptozę), dodatkowo mogą również zapobiegać podziałowi tych komórek i przeciwdziałać przerzutom – metastaza. Wyniki sugerują również to, że stosowanie optymalnych ilości CBD może zatrzymać rozwój nowych naczyń krwionośnych w komórkach nowotworowych, a także zapobiec ich przekształcaniu się w guzy – tzw. angiogeneza. Dzięki walorom kannabinoidów, nasz organizm może powstrzymywać komórki rakowe przed zajęciem sąsiednich tkanek (antyproliferacja) skuteczniej blokując rozwój nowotworów.

Jak widać, CBD może mieć ogromny wpływ na leczenie nowotworów, dlatego jego stosowanie wydaje się być dobrym kierunkiem w przeciwdziałaniu rakowi, ale i łagodzeniu jego przykrych objawów.

Ekstrakcja alkoholowa CBD i jej zalety

Ekstrakcja alkoholowa CBD to jedna z najpopularniejszych metod uzyskiwaniu cenionych walorów oleju CBD. Za sprawą tego rodzaju ekstrakcji, możliwe jest uzyskanie doskonałego smaku produktów konopnych, a także pełnego spektrum składników i dobroczynnych właściwości konopi. Z pomocą ekstrakcji alkoholowej uzyskujemy największą ilość prozdrowotnych substancji, w porównaniu do innych rozpuszczalników. Dzieje się to przy zachowaniu oryginalnych proporcji aktywnych substancji zawartych w roślinie.

Dzięki wykorzystaniu alkoholu, możliwe jest wydobycie większej ilości prozdrowotnych substancji niż przy użyciu CO2. Korzystając z tej metody, zyskujemy dodatkowo aminokwasy, flawonoidy itp., składniki, które nie rozpuszczają się w CO2. Alkohol pozwala na uzyskanie czystszego i wyraźniejszego ekstraktu z każdego rodzaju kannabinoidów.

Dlaczego ekstrakcja alkoholowa CBD jest najlepsza?

Alkohol wydobywa z roślin wszystko co najważniejsze – całą kwintesencję, w tym dobroczynne terpeny (olejki eteryczne) oraz kannabinoidy, a nie wyłącznie związki THC i CBD. Ta metoda ekstrakcji konopi jest znana od wieków, przez co jej działanie i skuteczność zdają się być ponadczasowe. Za sprawą alkoholowej ekstrakcji możemy zyskać bardziej przyswajalną i biodostępną formę CBD, a co za tym idzie pełny wachlarz jego dobroczynnych działań.

Zalety ekstrakcji alkoholowej

Podsumowując, dzięki ekstrakcji alkoholowej CBD zyskujemy produkt, który wykazuje wysoką biodostępność dla organizmu człowieka. Ma lepszy smak, a także bogaty jest w pełne spektrum kannabinoidów. Zastosowanie alkoholu pozwala wydobyć z roślin wszystko to co najlepsze, dlatego podczas stosowania produktów CBD zyskujemy nie tylko cudowne właściwości związków aktywnych, ale i cenne aminokwasy czy flawonoidy, które utracane są w ekstrakcji CO2. Korzyści płynące ze stosowania tego rozwiązania są dla organizmu człowieka najbardziej przystępne, dzięki czemu możemy czerpać z walorów konopi w pełni.

Cukier wanilinowy, a cukier waniliowy? Czy to na pewno to samo?

W teorii chodzi tylko o jedną literkę- “N’, a w praktyce jednak jest spora różnica jeśli chodzi o wpływ na nasze zdrowie, między tymi dwoma substancjami.

Jak dobrze wiecie, nie jestem zwolennikiem spożywania cukru w czystej postaci, lecz jestem świadomym konsumentem i chciałbym wam przedstawić, czym różnią się od siebie te dwa produkty.

Cukier wanilinowy – tańszy zamiennik cukru waniliowego, który zawiera w składzie wanilinę albo etylowanilinę. Sama wanilina jest składnikiem laski wanilii, ale tylko 1,2 %. Gdyby ze wszystkich rocznych zbiorów wanilii pozyskiwać wanilinę, wyszłoby ok. 40 ton waniliny. To zaledwie 0,3 proc. światowego zapotrzebowania, które wynosi 12 tys. ton.

Zapewne już się domyślacie, że trzeba syntetyzować ją chemicznie z etylowaniliny.

Wanilina wytworzona sztucznie może wywołać podrażnienia skóry, egzemę, zmiany pigmentacji i kontaktowe zapalenie skóry.

Jest w rejestrze NIH niebezpiecznych związków chemicznych, a Europejskie Biuro Chemiczne sklasyfikowało ją jako R22 – czyli „szkodzi po połknięciu”.

Przyjrzyjmy się kilku przykładowym składom cukrów wanilinowych:

  1. Cukier wanilinowy, Delecta: cukier, etylowanilina.
  2. Cukier wanilinowy, Winiary: cukier, etylowanilina.
  3. Cukier wanilinowy, Gellwe: cukier, aromaty: etylowanilina i wanilina, błonnik roślinny (z pszenicy)
  4. Cukier wanilinowy, Castello: cukier, aromaty: etylowanilina, wanilina.

Cukier z wanilią:

  1. Cukier z prawdziwą wanilią i nutą kardamonu, Kamis: cukier, wanilia – 4%, kardamon.
  2. Cukier z prawdziwą wanilią, Kotanyi: cukier, wanilia w proszku.

 

Wszystko jest dla ludzi, nie możemy popadać w skrajność. Zależy mi tylko, żebyście byli świadomi tego co kupujecie na co dzień 🙂

Słynny PAM- oleje bez kcal? Cała prawda

Hej! ????????

Postanowiłem poruszyć temat słynnych i chwalonych olejów w sprayu, które NIBY nie mają kcal i są niby FIT.

Niejeden raz ktoś się ze mną wykłócał, że te produkty nie mają kalorii! Ja się pytam… “jak olej może nie mieć kalorii, nalali tam wody?”

Wystarczy przeanalizować skład pierwszego lepszego oleju w sprayu.

Składniki: olej rzepakowy, substancja zapobiegająca przywieraniu (lecytyna sojowa bez GMO), gaz wypychający (etanol).


Skoro w składzie zwykły olej rzepakowy na pierwszej pozycji, to jak produkt może być bez kalorii?


Haczyk tkwi w przepisach …. 🙂

Producent sugeruje, że pół sekundowym psiknięciem z odległości 15 cm możemy ładnie nawilżyć patelnię, która nada się już do smażenia. Taki myk pozwala napisać na etykiecie, że produkt nie ma kalorii, ponieważ 1 porcja zawiera tylko 5-7 kcal.

Przykładowo duża łyżka oleju ma około 90 kcal.

Konsument jest wprowadzany w błąd, bo nagle jak przeczyta etykietę “zero kcal” to będzie psikał tym pam’em, aż miło i nagle wypsika 10 gram i co, to nadal będzie bezkaloryczne? 🙂 Odpowiedź brzmi: NIE!

Teraz pewnie zastanawiacie się, czy warto stosować takie produkty?

Jest on droższy niż standardowy olej, ale za to bardzo wygodny. Gdy nie masz pam’a ścierasz nadmiar tłuszczu papierowym ręcznikiem i po kłopocie, a kalorycznie wychodzi na to samo. Kwestia wygody i finansów.  Za opakowanie bezkalorycznego oleju zapłacimy około 20 zł. Za tę samą cenę moglibyśmy kupić średnio 3 butelki litrowego oleju rzepakowego.

Należy jeszcze zastanowić się, czy oleje roślinne są korzystne do smażenia… ale to już temat na osobny mini artykuł 🙂 

Napoje energetyczne – dawka pobudzenia czy problemów zdrowotnych?

Litera E na etykiecie produktu oraz towarzyszący jej numer kojarzy się często z niezdrowymi konserwantami, chemią, przetworzoną żywnością. Co gorsza wiele osób definitywnie wyklucza taki produkt ze swojej diety i uznaje go za niezdrowy. Pod symbolem E kryją się jednak często nieszkodliwe związki, jak np. naturalne barwniki czy utleniacze, tj. E100 (kurkumina), E160a (karoten naturalny) – rzeczywiście niezdrowe to E…

Nie lubię, kiedy ktoś powtarza jakiś mit dietetyczny bezpodstawnie. Zanim coś powielimy, powinniśmy bardziej zagłębić się w ten temat i przede wszystkim doinformować! ????

Wiadomo, są różne „E”, ale nie należy brać wszystkiego do jednego wora.

Mówicie, ale to chemia. Chemia przecież jest niezdrowa. Nawet woda to chemia – H2O! W takim razie codziennie pijecie chemię!

Przeanalizujmy teraz skład energetyków. W głównej mierze są to:

  1. woda – bez niej chyba nie ma życia? Spożywając litr na każdą godzinę, możemy zrobić sobie krzywdę – jak widzicie nawet woda może zabić! Jakoś się jej nie boimy prawda?
  2. cukier/słodziki – norma spożycia cukru wg WHO to 10 % energii całkowitej dostarczanej do organizmu. Osoba spożywająca 2000 kcal może bezpiecznie spożyć do 50 g cukru pod warunkiem, że nie ma żadnych komplikacji zdrowotnych. W przypadku słodzików to temat na osobny artykuł, ale jak powszechnie wiemy w odpowiedniej dawce nie są toksyczne, a w szczególności należy pamiętać, że mamy też słodziki naturalne! Oczywiście nie zachęcam do spożycia cukru, jestem zwolennikiem słodzików.
  3. kofeina – u większości dorosłych osób, dzienne spożycie kofeiny do 400 mg, nie objawia się negatywnymi skutkami  =  4 puszki energetyka.
  4. tauryna – wspiera rozwój mózgu, pomaga w skurczach serca oraz zatrzymuje procesy kataboliczne w mięśniach. Pomaga także trzustce w produkcji insuliny – naturalnego hormonu anabolicznego. Jedna puszka zawiera ok. 400 mg. Dzienna dawka to 500-2000 mg ????
  5. witaminy z gr B – ciężko je przedawkować – nadmiar wydalany jest z moczem.
  6. inozytol – świetny dla kobiet z dolegliwością policystycznych jajników.

W Polsce możemy wyróżnić blisko 50 Marek energetyków o bardzo podobnym składzie.

Moje motto ojca medycyny nowożytnej Paracelsus’a: „Wszystko jest trucizną i nic nie jest trucizną. Tylko dawka czyni, że dana substancja nie jest trucizną”.

Wszystko jest dla ludzi byle z głową. Jako ciekawostkę podam fakt, że energetyki bez cukru korzystnie wpływają na pobudzenie – brak zbędnego wyrzutu insuliny, który spowodowany jest spożyciem cukru ze zwykłych energetyków, dodatkowo sugarfree lepiej nawadniają 🙂

Czy ziemniaki rzeczywiście tuczą – dlaczego powszechnie się tak uważa?

Z racji swojej specyfiki pracy często rozmawiam z wieloma osobami na temat żywienia, treningu, suplementacji. Tak to już się przyjęło, że jestem kojarzony z tym, co robię i regularnie wielu moich znajomych porusza ze mną wszelkiego rodzaju tematy związane z tą branżą.

Dziesiątki razy usłyszałem, że ZIEMNIAKI TUCZĄ? Tylko kogo one tuczą? I niby dlaczego?

Standardowy obiad przeciętnego Kowalskiego to ziemniaki z zasmażką, czy tam polane olejem z patelni, dodatkowo schabik w panierce na głębokim oleju i trochę warzyw w postaci surówki z majonezem! Mamy taką bombę kaloryczną, że aż miło. Po zjedzeniu takiej mikstury, osobiście czułbym się nie najlepiej. Pamiętajcie, że jedzenie dobieramy na podstawie samopoczucia! Skoro męczą mnie jelita po zjedzeniu danego produktu, to go po prostu unikam, w jakim celu się męczyć?

Pewnie przez takie obiady przeciętnego Kowalskiego (nie zapominajmy o słodkim napoju, do tego obiadu) powstały te piękne polskie mitologie na temat świetnego warzywa jakim są ziemniaki!

Przecież ziemniaki w 100 g mają tylko 80 kcal! Równoważnik kaloryczny stugramowego woreczka ryżu, to aż zaokrąglając 400 g ziemniaków. Worek ryżu jest o wiele łatwiej zjeść niż 400 g ziemniaków! Tuczy nadmiar wartości energetycznej z tych wszystkich dodatków, nadwyżka kaloryczna, nieprawidłowe komponowanie posiłków, brak aktywności….

Jedliście 200 g ziemniaków i tak bardzo tuczyły, a 100 g ryżu już nie? Skoro ma x 2 więcej kcal!

Jak spożywać ziemniaki by były korzystne dla naszej sylwetki?

Najlepiej gotować lub piec całe bulwy wraz ze skórką – taki ziemniak zachowuje najwięcej witamin i składników mineralnych. Gdy mamy ochotę na obrane ziemniaki, starajmy się robić to jak najcieniej. Gotujmy je w małej ilości wody, a najlepiej przygotować je na parze. Smażenie ziemniaków znacząco podniesie ich wartość energetyczną, gdyż 10 g oleju to kolejne 90 kcal do puli! Dochodzą tłuste sosy, okraszania ziemniaków skwarkami. Wielu z nas bardzo lubi ziemniaki puree – zamiast robić je na maśle i śmietanie wystarczy niewielka ilość mleka – będą bardzo smaczne i nadal niskokaloryczne.

Pamiętajcie, że schłodzenie obniża także wartość energetyczną produktów skrobiowych, gdyż wytwarza się skrobia oporna, którą karmią się nasze bakterie jelitowe. Ze skrobi opornej nasz organizm nie jest w stanie pobierać energii.

Podsumowując, ziemniaki są bardzo dobrym źródłem potasu, witaminy C, błonnika i świetnie zapychają – w szczególności na redukcji gdy jedzonka mamy znacznie mniej.  Nie powinniśmy z nich rezygnować! Co ciekawe, na całym świecie jest ponad 10 tysięcy odmian! Nie unikajcie ziemniaków i śmiało jedzcie posiłki nawet godzinę przed snem (nie jemy po 18 – najlepszy mit świata).

Ponad kilogram truskawek za 100 g ryżu? Kto by pomyślał, ale uczta! – Co warto jeszcze wiedzieć o truskawkach?

Gdy robi się cieplej przychodzi sezon na truskawki. Nie uwierzę, jeśli mi powiesz, że nie przepadasz za słodkimi, soczystymi truskawkami! Jest to świetny dodatek do owsianek, ciast, galaretek, deserów i wielu innych smakołyków. Ja je uwielbiam i jem dość często, a Wy?

Niesamowitą ciekawostką jest fakt, że są także odmiany żółte i białe – nie chodzi mi tutaj o niedojrzałe czerwone 🙂

Wartość energetyczna na 100g produktu ma tylko 33 kcal!

  • Węglowodany 8 g (w tym cukry 5,8 g)
  • Witamina K 20,0 µg
  • Witamina C 66,0 mg
  • Błonnik pokarmowy 1,8 g

Ponad kilogram truskawek za 100 g ryżu? Kto by pomyślał, ale uczta! Są bardzo niskokaloryczne – legalne słodkie!

Generalnie truskawki kojarzą nam się z produktem prozdrowotnym, teoretycznie tak jest, gdyż są źródłem witamin i błonnika pokarmowego. Mają właściwości przeciwutleniające, przeciwzapalne, przeciwnadciśnieniowe oraz korzystnie wpływają na profil lipidowy!

Niestety diabeł tkwi w szczegółach!

  • truskawki mogą wywoływać reakcje alergiczne co może sprzyjać powstawaniu pokrzywki i biegunek,
  • kumulują pestycydy, a długotrwałe odkładanie się w ich organizmie podnosi ryzyko nowotworu, a także uszkodzenia układu nerwowego,
  • uwaga na pleśń – na pewno niejeden z Was przypadkiem spożył małe ilości pleśni, duża ilość patuliny w organizmie może skutkować uszkodzeniem wątroby, alergiami, uszkodzeniem śluzówki jelita!

Aby ograniczyć ryzyko kupujcie truskawki, które nie są pogniecione, przede wszystkim suche. Zadbajcie także o ich odpowiednie przechowywanie! Nie dłużej niż 2 dni w lodówce i nie w plastikowym pojemniku! Myjemy bezpośrednio przed spożyciem!

Smacznego!

Jak poprawić wrażliwość na insulinę?

W trakcie rozbudowy masy mięśniowej waga rośnie i przybywa sporo tłuszczu, po kolejnej redukcji zostaje tyle samo tkanki mięśniowej? Redukcja nie idzie jak należy, tracisz sporo mięśni? Jedną z przyczyn może być osłabiona wrażliwość insulinowa!

Wrażliwość na insulinę? Po co, w jakim celu, dla kogo?
Jest to nic innego jak zdolność reagowania naszych komórek mięśniowych, tłuszczowych oraz wątrobowych na działanie bardzo ważnego dla nas hormonu jakim jest- insulina. Główne jej zadanie- utrzymanie prawidłowego poziomu cukru we krwi.
Mówiąc prostym językiem- poziom glukozy we krwi rośnie po zjedzeniu określonej ilości pokarmu- sprecyzowana ilość insuliny obniża ten poziom do wartości fizjologicznych. Bardzo proste prawda?

Co się dzieje, gdy nasze tkanki docelowe są oporne na insulinę (insulinooporność)? Jako pierwsza wrażliwość na insulinę traci tkanka mięśniowa, następnie więcej glukozy trafia do tkanki tłuszczowej i wątroby… Gdy problem się nasila mamy za wysoki poziom glukozy, insuliny, następnie przekłada się to na nadwyżkę trójglicerydów, cholesterolu i w rzeczywistości pojawia się otyłość, stany cukrzycowe, a w przypadku za późnej reakcji nie daj Boże cukrzyca nabyta- znam niestety takie przypadki…

Gdy mechanizm glukoza-insulina działa jak szwajcarski zegarek budowa masy mięśniowej przebiega dużo sprawniej, tkanka mięśniowa niczym formuła wychwytuje glukozę, a tkanka tłuszczowa nie ma do niej dostępu. Redukcja z dobrą wrażliwością? Łatwiejsza niż się wam wydaje. Im lepszą wrażliwość zachowam na masie tym łatwiej odtłuścić mi ciało do skrajnie niskiego poziomu tkanki tłuszczowej. Tak samo nie ma sensu robienia masy, bo macie mało mięśni, jak jest słaba wrażliwość, przygotujecie ciało do masy, mały kroczek w tył, a 10 kroków wprzód.

Składowe poprawy wrażliwości na insulinę:
-regularna aktywność
-umiejętne rozłożenie dawki węglowodanów w ciągu dnia- większa aktywność- więcej ww w posiłkach
-odpowiednie spożycie kwasów tłuszczowych z rodziny Omega3
-eliminacja tłuszczów trans, cukrów rafinowanych
-stosowanie przypraw takich jak cynamon, imbir, kardamon, pieprz
-suplementy: chrom, berberyna hcl, ekstrakt z cynamonu, kwas alfa-liponowy (ALA, R-ALA), Fenugreek, wit. D3, Omega 3.

Krótko mówiąc dobra wrażliwość= łatwiejsza rozbudowa czystej masy mięśniowej= prostsza redukcja.